Pamięć Kingston Data Traveler 4000 G2 (drugiej serii) już dostępna także u nas i to w szerokiej rozpiętości pojemności, bo od 4 do 64 GB. Ceny, jak zwykle w przypadku tej pamięci, nie są małe i wynoszą od 150 zł za najchudszą wersję do prawie 1000 złotych za tę najtłustszą (64 GB). Co jednak sprawia, że nowa wersja tej pamięci warta jest wzmiankowania? Cóż, „nic więcej” ponad to, co powodowało i powoduje powodzenie protoplasty, czyli sprzętowe certyfikowane szyfrowanie w standardzie FIPS 140-2 poziomu 3, zabezpieczenie dysku fizyczną plombą, doskonała jakość i niezawodność oraz możliwość opcjonalnego zastosowania centralnego zarządzania kopiami i ich zabezpieczeniem, czyli tak zwanego SafeConsole Management (oczywiście aby to zastosować trzeba zakupić specjalne wersje DT 4000 o dodatkowym oznaczeniu M i odrobinie wyższej cenie).

Jak w większości nowożytnych systemów szyfrowania, oparte zostało ono na wykorzystaniu 256-bitowego szyfrowania AES (w tych Kingstonach w trybie XTS). Tym, co zasługuje na podkreślenie jest (wielokrotnie wzmiankowany i uznany) wymuszenie stosowania złożonych haseł oraz przede wszystkim mechanizm blokowania i formatowania pamięci po dziesięciu nieudanych próbach uzyskania dostępu do danych. Nie bez znaczenia, dla ochrony danych jest możliwość pracy z danymi w trybie „do odczytu”, to znaczy uniemożliwiającym zapis, który ochronić może przed zawirusowaniem napędu, nie wspominając o obudowie ze stali nierdzewnej z tytanową powłoką.

Jedną z największych bolączek porządnie szyfrowanych dysków było odczuwalne obniżenie parametrów zapisu i odczytu. Kingston w tej kwestii poczynił pewne kroki i pamięć Data Traveler 4000 G2 winna pracować w standardzie SuperSpeed USB 3.0. W praktyce oczywiście bywa różnie, ale na prędkość przesyłania danych wpływ ma dużo czynników i nawet pamięci flash nieszyfrowane podlegają tym samym zależnościom.

Warto wspomnieć, że model DT4000 G2 można opatrywać indywidualnymi numerami identyfikacyjnymi/seryjnymi, jest wodoodporny i posiada pięcioletnią gwarancję.