B53 to wbrew pozorom nie jest nazwa jakiegoś bojowego samolotu minionych lat a tylko linia biznesowych notebooków z budżetowej półki firmy Asus. Komputery te, wyposażone w wiele niezwykle przydatnych wynalazków (czujniki ruchu dla zabezpieczenia twardych dysków, złącze stacji dokującej, odporna na zalanie klawiatura, funkcja szybkiego ładowania baterii, obsługa kart chipowych, czytnik linii papilarnych, układy TPM czy oprogramowanie do trwałego usuwania poufnych danych) mogą z powodzeniem stanowić podstawową linię biznesowych laptopów w dowolnej firmie. Osobiście lubię Asusa w różnych wymiarach jego produkcji – notebooki tego producenta wyróżniają się bardziej na plus niż na minus. Są niedrogie, dobrze lub bardzo dobrze wykonane, przyzwoicie zaprojektowane i przemyślane oraz posiadają bardzo nowoczesną i ładną stylistykę. Pomimo mnóstwa zalet i samych ciepłych słów, dlaczego brakuje w mojej wypowiedzi jakiegoś mocniejszego akcentu i większego przekonania do tej marki? Czujecie to również? Notebooki z logo Asusa to naprawdę całkiem przyzwoite komputerki, jednak w ostatecznym rozrachunku i odbiorze brak im jest tego czegoś… Tego co posiadają wyroby rasowych producentów komputerów spod znaku Dell, Lenovo, Apple czy Acer: bitu profesjonalizmu w odbiorze i uzytkowaniu, tego co sprawia, że nabieramy pewności i przekonania o dobrym wyborze, jaki dokonujemy kupując taki a nie inny laptop. Nawet Sony, którego jakby mniejszym bratem od dawien dawna jest Asus (zarówno pod względem wzornictwa jak i możliwości technicznych) wydaje się jakimś bardziej pewnym producentem, a przecież tak nie jest. Asus to potęga i lider w wielu dziedzinach a jego komputery mogą i stają w szranki (bez żadnego wstydu) z najlepszymi w wielu segmentach. Oczywiście, wspomniane na wstępie patenty, które pomagają w codziennej pracy z komputerem przenośnym są jedynie potwierdzeniem zastosowania standardu wyposażenia, a nie jakichś wyjątkowych nowinek czy wręcz innowacji technologicznych. W końcu wszystko co dobre, naprawdę przydatne i ogólnie stosowane wymyślone zostało w laboratoriach IBM już dawno temu… Ale biorąc pod uwagę cenę notebooka, wynoszącą (zależnie od wybranego modelu linii B53) od około 2 800 zł do 4 000 zł i możliwości oraz jakość jaką prezentuje, czy warto go zakupić i co ważniejsze: używać w codziennej pracy?

Asus B53 to dosyć zwarta, nie najgorzej wyważona konstrukcja z dobrymi zawiasami, posiadająca przeciętny ekran LED wielkości 15,6 cala w rozdzielczości HD (1366 x 768) oraz wagę 2,7 kg. Posiada standardowy zestaw interfejsów, nie najlepszą klawiaturę, a w najdroższej wersji całą choinkę zabezpieczeń i funkcji, które potrafią niekiedy wybawić nas z kłopotów (zwłaszcza w przypadku zalania klawiatury – przewidziana przez producenta maksymalna dawka to około połowy szklanki płynu), dysk o pojemności 320 lub 500GB, kartę grafiki ATI Mobility Radeon HD5470 oraz obowiązkowy Windows 7 w wersji Pro, który uzupełnia ten model i pozwala na bezproblemową pracę w firmowym środowisku informatycznym. Dwa lata gwarancji w serwisie, to nie najgorzej, ale i nie najlepiej, chociaż w tym segmencie cenowym jest to standard na naszym rynku.