gry_sidmeier_alphacentauriSid Meier’s ALPHA CENTAURI
Kategoria: strategia

Trudno jest napisać cokolwiek o grze, która jeszcze przed ujrzeniem światła dziennego uznana jest przez ogół za coś wyjątkowego i wspaniałego. Naturalnie, to czy ów produkt rzeczywiście jest tym czego wszyscy oczekiwali, pozostaje sprawą milionów gustów, które (jak to w rynkowej gospodarce bywa) i tak w ostateczności zadecydują o powodzeniu i klasie każdego produktu. Tak więc zamiast zachwytów nad grafiką, muzyką i innymi bzdetami pozwolę sobie przedstawić garść subiektywnych odczuć i wrażeń, które towarzyszyły mi podczas pierwszych (nieśmiałych) kontaktów z Sid Meier’s Alpha Centauri. Wrażenie pierwsze. Gra jest w pełni profesjonalnie przygotowana i wydana. Nie odczuwa się przesady formy nad treścią (jak to zresztą u mistrza Meier’a w zwyczaju) lecz wręcz przeciwnie – pewne przeładowanie środków i uwarunkowań gry (jak w sławetnym Harpoon). Historyjka otwierająca tę mega strategię jest treściwa i krótka, w prosty i przystępny sposób zawiązująca akcję gry, nie pozostawiająca zarówno uczucia przesytu jak i niedosytu. Ot, proste i klarowne wyjaśnienie podłoża tego co spowodowało, że znaleźliśmy się w takiej rzeczywistości a nie w innej. Epoka kolonizacyjna, kilka różniących się od siebie „filozofii istnienia” forsowanych przez poszczególnych liderów nowych ugrupowań – zagajenie znane od czasów pierwszego, wspaniałego Defenders of the Crown czy innych znamienitych tytułów komputerowych gier minionej epoki. Wrażenie drugie. Mnóstwo opcji i opcyjek konfigurujących grę, które powodują, że jeszcze przed pierwszym sensownym kliknięciem myszką mamy świadomość „zjawiska” z jakim mamy do czynienia. Z całą pewnością nie jest to kolejny klonik przestarzałej turowej rozgrywki z kilkoma niewiadomymi, które po kilku godzinach będą łatwo przewidywalne i banalne w znaczeniu. Wybór miejsca, rodzaju wspólnoty (precyzyjna i naprawdę dopracowana charakterystyka każdej dostępnej społeczności), obiektywnych warunków zewnętrznych oraz mnóstwa innych elementów, które w sposób nie bezpośredni, ale jednak oczywisty, składają się na budowanie poziomu trudności gry, już na wstępie jest procesem ciekawym i stwarzającym mnóstwo możliwości. W Alpha Centauri, pomimo istnienia chlubnych poprzedników, jest widoczny postęp w kierunku hierarchicznego tworzenia realiów i stopnia złożoności gry oraz odejścia od „oklepanych”, płaskich schematów typu: „Łatwy, Średni, Trudny, Superbohater”. Wrażenie trzecie. W chwilę po rozpoczęciu pierwszej rozgrywki opanowuje nas chaos informacji i wylewające się zewsząd, trudne w pierwszej chwili do opanowania, dane. Kłania się tutaj lektura podręcznika, która jest mocno wskazana zanim zaczniemy myśleć o rozegraniu „partyjki” z tym głupim komputerem. Naturalnie droga przez mękę jest również ciekawa, tyle że prowadzi przez całe morze stresów, kiedy nie wiedzieć czemu jesteśmy pozbawieni jakiejś bazy, surowców czy jednostek. Doskonale przygotowany i wydany manual do tej gry poza oczywistymi technicznymi aspektami w dużym stopniu wyjaśnia samą naturę tej gry, jej sens i założenia twórcy. Ogromną wagę, na etapie poznawania mechanizmów rządzących Alpha Centauri, ma przyswojenie sobie zasad przetrwania w pierwszym (najtrudniejszym) okresie, priorytetów budowy i rozwoju osad, jednostek oraz zastosowania strategii gwarantującej przynajmniej minimum szans przetrwania. Wrażenie czwarte. To jednak wciąż stara, wspaniała Cywilizacja! Po pierwszych chaotycznych momentach, zaczyna wyłaniać się „stały fragment gry”, wiele elementów znanych doskonale z poprzednich tworów Meier’a, bardzo zmutowanych, udoskonalonych i nowych, ale jednak znanych… Mnie osobiście bardzo zaskoczył (w pozytywnym sensie) postęp widoczny na polu dyplomacji. Rozmowy i pertraktacje są wielopoziomowe, stwarzające pole manewru, możliwości wybrnięcia z kłopotliwych sytuacji, czy niekiedy wyciśnięcia z rywali dodatkowych informacji (wynalazków etc.) nie odkrywając własnych kart. Życie pełne jest odcieni szarości i w tej grze nareszcie to widać. Wreszcie opłaca się być dobrym i twardym wodzem, ale również nie do pogardzenia jest zdolność do prowadzenia aktywnej i przemyślanej polityki, która w znacznym stopniu zaoszczędzić nam może czasu, surowców i niepotrzebnych ofiar. Wrażenie piąte. Budujesz bazy, budynki towarzyszące i pojazdy wszelkiej maści. Rozwijasz bazy, ulepszasz budynki i pojazdy, prowadzisz badania i eksperymenty. Eksplorujesz zdobywany teren, zapewniasz sobie dopływ minerałów, energii i wzrost potencjału we wszystkich możliwych dziedzinach. Rozgrywasz bitwy, kampanie i całe lokalne wojny. Angażujesz się w dyplomację i handel wszelkimi dobrami materialnymi i nie materialnymi. Wtapiasz się w rzeczywistość, która wciąga i powoli odkrywa przed tobą wiele tajemnic i rządzących nią prawideł. Rozsmakowujesz się i trawisz grę niczym wąż swą ofiarę. A kiedy pokonujesz kolejny kamień milowy, zadajesz sobie pytanie kto właściwie jest „wężem” a kto „ofiarą”? Czy ta gra potrafi wessać człowieka? Chyba nie, ale jeśli jej poznawanie jest procesem tak ciekawym, intrygującym i zajmującym, a samo przesuwanie ikonek na ekranie właściwie pozostaje w sferze czysto manualnych, niemal bezmyślnych operacji, to można zgodzić się z twierdzeniem, że znów mamy do czynienia z czymś wyjątkowym. Wrażenie szóste. Jakość ponad wszystkim.